Z czystej ciekawości założyłem sobie presell page - stronę, na której każdy może publikować swoje artykuły, w dodatku bezpłatnie. Kilka godzin później byłem zachwycony - zarejestrowało się kilkudziesięciu użytkowników, którzy zaczęli masowo dodawać swoje teksty. Tekstów było bardzo dużo, dlatego domyślam się, że osoby zajmujące się pozycjonowaniem, muszą korzystać z jakiegoś programu, który wyszukuje strony oparte na skrypcie WP, na których może się zarejestrować każdy. Wpisów było bardzo dużo, ale to, co tam przeczytałem, woła o pomstę do nieba. W regulaminie precla wyraźnie napisałem, że będę sprawdzał teksty. Teksty są albo powielane kilkukrotnie z innych stron, lub tego samego tekstu używa się kilkanaście razy, dodając go wszędzie tam, gdzie się da. To jedyne teksty, które da się czytać. Wklejenie ich w Google, wskazuje, że są po prostu plagiatami, na przykład z Wikipedii.
Drugi rodzaj bubli, które używa się do pozycjonowania, to teksty tworzone za pomocą mieszarki tekstów - niby na pierwszy rzut oka są normalne, ale styl sprawia, że nie da się powstrzymać odruchu wymiotnego na ich widok.
Trzeci rodzaj tekstów, to teksty napisane odręcznie, co można poznać na przykład po tym, że każde zdanie zaczyna się od słowa kluczowego - kosze na śmieci to, kosze na śmieci tamto i tak w koło Macieju.
W elegancki sposób wcinają się artykuły stron porno. Ich artykuły to wcale nie opowiadania erotyczne, ale teksty na temat na przykład afer seksualnych - przez co prezentują się lepiej, niż teksty o lodówkach. Pozycjonowanie takich stron jest trudne, gdyż żadna strona nie chce znajdować się blisko linków do stron o seksie.
Niektórzy autorzy radzą sobie w jeszcze inny sposób - wycinają z internetu zdania, nie mające ze sobą nic wspólnego - następnie łączą je w jeden artykuł, który prawie przypomina oryginalny. Tylko dla Google, bo normalny człowiek skończy lekturę po drugim zdaniu.
Czy powyższe błędy popełniane przez osoby pozycjonujące strony mają coś wspólnego z white hat seo? Myślę, że to po prostu inna forma spamowania wyszukiwarek, która niedługo będzie zakazana w taki sam sposób, co kiedyś pisanie białym tekstem po białym tle.
Można zadać sobie pytanie - jaki sens ma pozycjonowanie tekstem, który będzie za chwile albo usunięty przez moderatora (a może jednak nie, może coś się prześlizgnie), albo nawet gdy zostanie zatwierdzony, zostanie uznany za duplicate content i wyleci z indeksu Google. Jaki sens ma tworzenie katalogów stron z synonimizowanymi opisami, które nie są niczym innym, jak tylko mnożeniem bytów. Kiedy pojawi się następna zmiana algorytmu Google, która rozwali system stron tak, że kamień na kamieniu nie zostanie? Myślę, że jeszcze przyjdzie na to poczekać. Ja tymczasem buduję arkę przed potopem.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz